Choroba nowotworowa w tym przypadku jest metaforą, którą można odnieść do stanu, w jakim obecnie znajduje się Polska.
Niemal każda choroba nowotworowa ma to do siebie, że najpierw atakuje jeden organ, a następnie przenosi się na kolejne. Aż w końcu opanowuje cały organizm, doprowadzając w ostateczności do jego całkowitego wyniszczenia. Takim organizmem jest dzisiaj bez wątpienia Polska, a ową chorobą nowotworową rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy, która teraz jednoczy się już tylko wokół stołków i pieniędzy.
Choroba nowotworowa – czyli brak odporności na tępą propagandę
To, co ze społeczeństwem wyprawiają tzw. media publiczne wzbudza poczucie żenady i politowania. Tak tępej i prymitywnej propagandy, jaką prezentuje TVP Kurskiego, nie było nawet za czasów Dziennika Telewizyjnego w PRL-u. Aczkolwiek sposób i ton narracji jest w zasadzie identyczny. Wystarczy obejrzeć archiwalne wydanie Polskiej Kroniki Filmowej, żeby się o tym przekonać.
Źródło: renilable – kanał w serwisie YouTube
Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że nawet wtedy było bardziej przyzwoicie?
Gdy widzę prezenterki i prezenterów Wiadomości, które czasami oglądam w akcie intelektualnego masochizmu, to nasuwa mi się jedno skojarzenie – Korea Północne. I dam uciąć sobie obie ręce, że nie jest to tylko moje skojarzenie. Co prawda nie płaczą oni jeszcze na ekranach telewizorów, bo – póki co – wódz ma się świetnie, ale charakterystyczny u nich wytrzeszcz oczu, gdy opowiadają o władzy, mówi wszystko.
Każda ekipa rządząca w Polsce po 1989 roku miała pod sobą media. Nikt jednak nie posunął się do tak głębokiego ich upolitycznienia, jak zrobił to PiS. W tym przypadku należy nawet bardziej mówić o upartyjnieniu niż o upolitycznieniu. Różnica w zasadzie niewielka. Aczkolwiek jedno jest pewne – mediów publicznych w Polsce nie mamy.
Media propagandowe przyciągają jednak szeroką grupę odbiorców. Dotyczy to zwłaszcza TVP, którą kieruje Jacek Kurski – mistrz w opluwaniu innych, prymitywnej propagandy i czarnego PR-u. Ciemny lud to kupi – stwierdzenie, które wypowiedział w 2005 roku stało się jego maksymą i sposobem na prowadzenie polityki medialnej z ramienia obecnej ekipy rządzącej.
I owy ciemny lud dostaje wszystko to, co dostawać powinien. Od propagandowej publicystyki, poprzez tanią rozrywkę w postaci disco polo, do seriali tureckich. Pamiętam, jak te drugie i trzecie (choć wtedy w wydaniu brazylijskim) w latach 90. XX wieku było domeną powstających w tym czasie telewizji komercyjnych. Pamiętam również, jak wiele osób uznawało tego typu formy rozrywki uznawało za zwykły obciach.
I za ten obciach właśnie płacimy wszyscy rocznie miliardy złotych.
Przeczytajcie także: Media społeczne w dobie mediów społecznościowych
Polski Ład – czyli jeden wielki przekręt
Takowych w wykonaniu obecnej władzy mamy całe mnóstwo. Ma być to sposób na wygranie przez PiS kolejnych wyborów. W założeniu ma być to program, który umożliwi obniżenie podatków dla osób o niższych dochodach, wesprze kupujących domy, zwiększy wydatki na opiekę zdrowotną oraz podniesie świadczenia dla emerytów i rodzin z dziećmi.
Byłoby to nawet piękne, gdyby nie fakt, że sfinansują to osoby samozatrudnione, średnio i wyżej zarabiające oraz gminy, które w ogromnym stopniu stracą swoje przychody. A będzie to duży krok ku zmarginalizowaniu władzy samorządowej w Polsce – być może nawet jej likwidacji czy zrobienia z niej atrapy.
Wbrew propagandzie rządowej ponad połowa Polak i Polaków uważa, że wprowadzenie w życie planowanych zmian będzie dla nich niekorzystne. Nie zachwycają one także koalicjantów PiS – a warto przypomnieć, że obecna większość sejmowa to zaledwie 231 głosów.
Choroba nowotworowa w polityce zewnętrznej
Rząd PiS traktuje Unię Europejską jak byt zewnętrzny, który daje Polsce kasę i narzuca swój porządek prawny. Swój, czyli nasz. Przystępując do Wspólnoty zgodziliśmy się na jasno określone standardy i reguły, które w niej obowiązują. A ich żelazną podstawę stanowi praworządność.
Reformy Ziobry i Kaczyńskiego doprowadziły do tego, że w Polsce rządy prawa już nie mają miejsca. Przykłady Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego – a w jego ramach tzw. Izby Dyscyplinarnej – oraz prześladowań sędziów mówią same za siebie.
Skutkuje to konfliktem z Brukselą, na czym w efekcie może ucierpieć odbudowa kraju po skutkach pandemii koronawirusa.
Lex TVN
System autorytarny nie toleruje niezależnych mediów – co najlepiej widać na przykładzie Polska Press. Na równie łatwe przejęcie władza PiS-u liczyła także w przypadku TVN-u – znienawidzonej przez siebie stacji telewizyjnej.
TVN należy do amerykańskiego Discovery. Ma swój kanał informacyjny TVN24, który działa na obecną władzę, jak płachta na byka. Niezależny od niej, kontroluje ją na każdym kroku i wytyka jej wszystkie wpadki, które stały ssę nieodzownym elementem codziennego krajobrazu.
Licencja na nadawanie TVN24 powinna być odnowiona w trakcie przyszłego miesiąca, ale parlament pracuje nad projektem ustawy, która zabraniałaby przyznawania licencji firmom, w których większość udziałów mają podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. TVN jest formalnie własnością spółki zarejestrowanej w Holandii, która z kolei jest własnością Discovery, więc spełnia polskie przepisy, ale nie spełniałaby ich, gdyby ustawa została przyjęta – pisze Jan Cienski z POLITICO. Pełen tekst autora znajdziemy na portalu Onet.
Cała sprawa usprawiedliwiana jest przez Mateusza Pinokio Morawieckiego koniecznością zapobiegnięcia sytuacji, w której polski nadawca mógłby zostać kupiony przez podmiot z Rosji, Chin lub kraju arabskiego. Trudno tutaj o większą bujdę.
Osobiście wszystkiemu przygląda się amerykański prezydent Joe Biden. Ponadpartyjna grupa amerykańskich senatorów wydała z kolei wspólne oświadczenie, w którym stwierdziła następująco:
Każda decyzja o wprowadzeniu w życie tych ustaw może mieć negatywne implikacje dla obronności, biznesu i stosunków handlowych.
W oświadczeniu wezwano polski rząd do zaprzestania działań, które mogłyby negatywnie wpłynąć na wieloletnie relacje bilateralne między Polską a Stanami Zjednoczonymi.
Przeczytajcie także: Kowbojska demokracja populistów w dobie fake newsów
Choroba nowotworowa to ogólna atmosfera, która panuje w Polsce od końca 2015 roku. Atmosfera podziałów, szczucia jednych na drugich i zastraszania. Znaczna część ludzi została kupiona za własne pieniądze. Nie mają oni nawet pojęcia, o ile więcej im ta władza kradnie. I to każdego dnia, na każdym kroku, przy każdej nadarzającej się okazji.
Czy taka choroba nowotworowa jest do pokonania?
Nie będzie to łatwe przy tak rozdmuchanym socjalu, który zapewne zostanie jeszcze bardziej dopompowany przed kolejnymi wyborami. Aczkolwiek nie ma on już takiej siły rażenia, jak miało to miejsce pierwotnie. Inflacja w Polsce hula niczym Marian Banaś, który zerwał się PiS-owi ze smyczy. 500 Plus już spowszedniało i nie robi na nikim aż tak dużego wrażenia. A przy takiej polityce gospodarczo-finansowej państwa pytanie o źródła finansowania tego i innych programów socjalnych jest jak najbardziej uzasadnione.
Nepotyzm i korupcja to także części składowe owej choroby nowotworowej. Dalsze zaślepienie znacznej części społeczeństwa – również. Nie ulega jednak wątpliwości, że obecny układ rządzący jest w rozsypce, a moment jego upadku może być dla nas wszystkich sporym zaskoczeniem.
Czy opozycja temu podoła?
Ma na to szanse – zarówno Koalicja Obywatelska z Donaldem Tuskiem na czele, jak i Polska 2050 Szymona Hołowni. Do tej pory po stronie demokratycznej opozycji brakowało charyzmatycznego lidera. Teraz jest ich dwóch.
Donaldowi Tuskowi nie brakuje doświadczenia, obycia światowego i ogromnego talentu oratorskiego. Oczywiście jako byłemu premierowi podwójnej kadencji łatwo jest wytykać mu błędy i wyliczać potknięcia. Tym, co dziś uważam za jego atut, jest umiejętność przyznawania się do błędów i nieunikanie trudnych dla siebie tematów.
Szymon Hołownia ma z kolei po swojej stronie tzw. efekt świeżości. Ma duże doświadczenie medialne, które chyba nieco przyćmiło jego równie ogromne doświadczenie społeczne, o którym musi na nowo opowiedzieć ludziom. I tak też czyni. Właśnie społeczny to przymiot, który w przypadku ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni jest mocno podkreślany. Jego atutem są niewątpliwie liczne działania społeczne, których się podejmuje, a dodatkowo – co dzisiaj jest niesłychanie istotne – doskonale radzi on sobie w mediach społecznościowych.
Zjednoczenie czy zdrowa konkurencja polityczna
Obydwa podmioty powinny – moim zdaniem – zachować swoją odrębność. Nie mogą pozwolić jednak sobie na ton walki między sobą. Zdrowa polityczna konkurencja, która z jednej strony unaoczni różnice, a z drugiej pozwoli stworzyć ewentualną koalicję w następnej kadencji parlamentarnej.
Budowanie wspólnych list nie ma sensu. Byłoby to bowiem potwierdzeniem duopolu PiS-PO, którym społeczeństwo jest już zmęczone.
Zgadzacie się ze mną?
Dajcie znać w komentarzach poniżej oraz na grupie Co tam, Panie, w polityce?.
Polecam także Fanpage OpinioLogii – www.facebook.con/opiniologia.
Grafika:
Choroba nowotworowa, która jeszcze chwilę potrwa
Opracowanie: Wojciech Kaniuka
Komentarze