Odszedł Zbigniew Wodecki… Dla mnie był Artystą Absolutnym. Wielka osobowość, której w kulturze polskiej i światowej nie da się zastąpić.
Artysta wybitny, który muzykę tworzył i kreował, a nie jedynie odtwarzał i sprzedawał. To ten, który muzykę definiował. Sprawiał nią ogromną radość wielu pokoleniom. Był ponadczasowy, tak jak Jego muzyka.
Poczucie humoru, które zarażało
Wodecki był dla mnie nie tylko wspaniałym śpiewakiem, skrzypkiem i trębaczem. Cenię Go sobie także jako świetnego gawędziarza – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Można się bowiem nauczyć opowiadania dowcipów czy anegdot, nie każdy jednak potrafi za ich pomocą opowiadać świat. Wodecki miał do tego naturalny talent i chętnie się nim dzielił. Ja to określam mianem dowcipu inteligenckiego, który właśnie chyba w tej chwili zaczyna się kończyć.
Moja osobista przyjemność
Miałem osobistą przyjemność być na koncertach Zbigniewa Wodeckiego w Iławie. Wspaniałe przeżycie i wspaniałe wspomnienia. Pamięć w tej chwili mnie zawodzi, więc nie potrafię napisać, jakie to były lata. Wiem jednak na pewno, że na pierwszym koncercie byłem jeszcze dzieciakiem, a na drugim jeszcze studentem. Wspaniała charyzma, kontakt z publicznością i niesamowity dystans do siebie. Tak Zbigniew Wodecki utkwił mi wówczas w pamięci, co się potwierdzało już później do końca – za każdym razem, gdy spotykałem Go na szklanym ekranie.
Niech już wybrzmi muzyka
Źródło: YouTube
Źródło: YouTube
Foto: Fototeo.pl
Komentarze