Na jesieni ubiegłego roku znaczna część Polek i Polaków oddała ster władzy w ręce de facto jednej partii politycznej. Od razu zaznaczę, że celowo nie piszę tutaj o większości społeczeństwa, gdyż – przy frekwencji wyborczej, która wyniosła 50,92 proc. – 37,58 proc. głosujących na Prawo i Sprawiedliwość ową większością nie jest.
Uczciwie trzeba oddać partii prezesa Kaczyńskiego to, że jako pierwsza w historii wolnej Polski zdobyła samodzielną większość parlamentarną, co przy swoim człowieku na urzędzie Prezydenta RP daje stuprocentową możliwość zrealizowania tego wszystkiego, czym “kupiono” ludzi podczas kampanii wyborczej, a więc “Rodzina 500+”, darmowe leki dla seniorów, obniżenie wieku emerytalnego, zmiany podatkowe, 12 zł za godzinę, reforma oświaty etc.
Czas kampanii, czas rządzenia
W pocie czoła nowo powstały rząd wziął się do roboty. Która z powyższych obietnic zostanie zrealizowana – zastanawiają się wyborcy. Może “500+”? Gdyby popatrzeć na to z przymrużeniem oka, to faktycznie tak się stało, gdyż od razu po dojściu do władzy PiS wypłacił “pilotażowo” pierwsze świadczenie “losowo” wybranemu ojcowi. Okazał być się nim o. Tadeusz Rydzyk, któremu postanowiono przekazać 20 mln zł. Podzielić to na 500… Bądź jednakże autorze tegoż wpisu daleki od jakichkolwiek insynuacji…
Rządzenie zaczęło się de facto od burzenia zastanego i budowania nowego państwa – jednakże bez zgody suwerena, który PiS-owi większości konstytucyjnej nie dał. Wywrócono więc do góry nogami służbę wówczas cywilną, zawłaszczono media publiczne, natomiast Trybunał Konstytucyjny, który mógłby te wszystkie zapędy autorytarne zatrzymywać, postanowiono sparaliżować. Zrobiono to na tyle skutecznie, że Polska z kraju poważanego w Europie i na świecie stała się podmiotem specjalnej troski.
Obrońców “układu”, który w każdym cywilizowanym kraju nazywany jest demokracją, uważa się za zdrajców narodu, “najgorszy sort Polaków”, donosicieli gestapo, komunistów i złodziei. Dostało się także wegetarianom i cyklistom, a ostatnio nawet koniom z Janowa Podlaskiego, bo przecież to Araby, a uchodźców nie przyjmujemy.
Wodzu, prowadź!
Całym tym przedsięwzięciem zarządza Jarosław Kaczyński, który formalnie za nic nie odpowiada. Nie jest ani prezydentem, ani premierem. On posiada (sic!) swojego własnego prezydenta i swoją premier. A że Konstytucja RP nie uwzględnia organu władzy zwanego “posiadaczem”, mamy do czynienia z ustrojem państwowym, który nazwałbym “demokracją widzi mi się” z tendencją do ustroju autorytarnego, który jest coraz bardziej prawdopodobny, a może i dalej.
Jarosław Kaczyński to człowiek niespełnionych ambicji, pełen kompleksów. Nie załapał się na rewolucję (która była raczej ewolucją) przełomu lat 80. i 90 XX w., w związku z czym postanowił zanegować powstałe po niej status quo. Stworzyć własne państwo na podstawie – jakże dla siebie specyficznej – percepcji świata. Jest przy tym wszystkim na tyle charyzmatyczny, że – przy wielu sprzyjających czynnikach wewnętrznych oraz zewnętrznych – potrafi przekonać do owej percepcji ogromną część społeczeństwa.
Na ile charyzma ta jest silna i wystarczająca? Czas pokaże…
Foto: Flickr.com
Komentarze