Trzydziestolatek to historia o tym, jak przeżyłem swoje trzydzieste urodziny. Ze względu na zawartą w nim treść, jak i osobowość autora, jest on tylko dla dorosłych!
Tekst po raz pierwszy ukazał się 22 marca 2014 roku na pewnym blogu satyrycznym, który miałem w zamyśle prowadzić. Zrezygnowałem jednak z niego na rzecz OpinioLogii, gdzie przecież znajduje się dział Śmiech jest jest bronią błazna.
Jak już wspomniałem, jest on wyłącznie dla osób pełnoletnich – w tym dla ludzi o mocnych nerwach, odpowiednio zdemoralizowanych jak i dla tych, którzy lubią seks (w teorii i praktyce). 😉 Jeżeli ktokolwiek po tej lekturze usunie mnie z grona znajomych – zrozumiem. Ale i zapamiętam! 😀
Trzydziestolatek
Dawno nie byłem aktywny na blogu. Wiadomo – sprawy osobiste, a więc: kobiety, orgie i alkohol. I tak, kuźwa, dojechałem (bo dojść za cholerę nie mogłem) do trzydziestki. Gdyby to jeszcze owa trzydziestka przychodziła do mnie i dochodziła razem ze mną… No ale życie to nie Barwy szczęścia.
Najbardziej rozbrajające pytanie, jakie przez ostatnie dni słyszałem brzmiało: jak się czujesz po trzydziestce? A jak się mam czuć?! Przecież wiadomo, że to zależy od formy i predyspozycji owej trzydziestki.
Przeczytajcie także: Szkółka roślin Łódź – czym wyróżnia się profesjonalna firma? [Artykuł sponsorowany]
Po trzydziestce człowiek nabiera dystansu, pokornieje, oczekuje niewiele poza weekendem, na myśl o którym serce się raduje – w przeciwieństwie do wątroby i nerek.
Przeżycia niepełnosprawnego trzydziestolatka
Trzydziestolatek nie marzy już o tabunach kobiet. Wystarczą mu trzy dupy na jedną noc. Niepełnosprawny trzydziestolatek ma jeszcze trudniej. Kiedyś twierdzono, że największym szczytem sadyzmu jest postawić strusia na betonie i go przestraszyć.
Nieprawda. Szczytem sadyzmu jest pozostawienie umęczonego biesiadowaniem trzydziestolatka w jednym końcu pokoju, a piloty od telewizora i wózek inwalidzki w drugim.
I teraz tak: doczołgać się trzeba, gdyż obejrzenie chociaż przez kwadrans TV po imprezie to jednak sprawa honorowa. Ryzyko kontuzji niemal stuprocentowe, a wyższego stopnia niepełnosprawności już nie ma. Większej kasy państwo już nie da. Chłopaki przecież też chcą się napić! Nie można być takim egoistą!
Że niby można na trzeźwo?
Po dotarciu do łóżka czuję się zwycięsko. I co z tego, że tylko przez piętnaście minut?! Pytam: co z tego?!
Utyrany życiem człowiek w końcu ma prawo poddać się zmęczeniu. Że co? Że to niby przez alkohol? Że niby można bawić się bez? A co ja jestem Mariusz Błaszczak z PiS-u?!
Facet rozwalił mnie w Sylwestra. Leżę na łóżku, szykuję swój organizm do imprezy i nagle na ekranie (o zgrozo!) widzę Błaszczaka, który mniej więcej powiedział coś takiego: Idziemy z żoną na bezalkoholowego Sylwestra do parafii. Można równie dobrze bawić się na trzeźwo No kuźwa! Wielki mi wyczyn! Sylwester na trzeźwo, jak się całym rokiem leci na haju! Organizm też kiedyś musi odpocząć.
Chęć wykazania siebie
Facet trzydziestoletni, pełnosprawny czy niepełnosprawny, ma ogromną potrzebę wykazania siebie. I tak: haremu nie założysz, bo poligamia jest nielegalna, zaliczanie lasek jest trudne – w sensie organizacyjnym, oczywiście. Pozostaje tylko sport, czy może raczej coś na jego wzór.
Postanowiłem więc postawić na aktywną rehabilitację (nie mylić z grupowym seksem – tego NFZ ani PFRON jeszcze nie refundują) i zacząłem uczęszczać na zajęcia sportowo-ruchowe.
To niesamowite, jak przez dwie godziny można poznać na nowo i zdefiniować samego siebie. Ja nigdy w życiu nie podejrzewałem swojej osoby o skłonności terrorystyczne, a jednak gra w bule to wykazała. No przepraszam, kim ja właściwie jestem? Pochwalam, co prawda, poligamię, ale nie żebym od razu przechodził na Islam! Jeszcze większym szokiem okazała się być dla mnie gra w piłkę ręczną. Najprostsza zasada jest taka, że zawodnik trafia w piłkę. W moim przypadku jest odwrotnie. Jednak przez całe życie lubiłem jechać pod prąd.
Przerażający jest dla mnie fakt, że się autentycznie starzeję. Zasnąć na wiadomościach czy innych pierdołach to jeszcze rozumiem… Ale żeby na filmie erotycznym?! Chociaż, jakby tak się dobrze zastanowić, to można wszystko wrzucić do jednego worka.
Zarówno w filmach przyrodniczo-komunikacyjnych jak i w polityce walą niezłą ściemę. Inną rzeczą, która mnie przeraża jest tendencja do narzekania. W ogóle owo narzekanie jest jednym z głównych czynników, który mówi o mentalności i kondycji umysłowej Polaków. Postanowiłem napisać o tym krótką, ale jakże wymowną i dosadną historyjkę, którą zakończę mój godny pożałowania wpis. Bohaterkami owej historyjki są: bieda, głupota i znieczulica. A idzie to tak:
Przychodzi bieda i płacze:
– Jaka jestem biedna!
Przychodzi głupota i płacze:
– Jaka ja jestem głupia!
Na końcu przychodzi znieczulica i… się śmieje:
– Wy to jednak macie przejebane!
Foto: Pixbay.com
Komentarze