Biorąc pod uwagę fakt, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego został zbojkotowany przez Jarosława Kaczyńskiego jeszcze przed jego ogłoszeniem, mogę śmiało stwierdzić, że rządy prawa w Polsce – a zatem i demokracja, która jest nierozerwalnie z nimi związana – po prostu się skończyły.
Zostały one zastąpione jednoosobową władzą prezesa PiS, która w obowiązującym porządku konstytucyjnym (systemie prawnym) nie występuje. Poseł nie jest bowiem organem władzy, który ma umocowanie w Konstytucji RP – ustawie zasadniczej stojącej ponad innymi aktami normatywnymi, z ordynacją wyborczą, która przez swą specyfikę pozwoliła na przekazanie władzy jednemu ugrupowaniu politycznemu, włącznie. Poseł jest częścią składową Sejmu RP, który wraz z Senatem RP sprawuje władzę ustawodawczą, ustrojodawczą i kontrolną. Nie stanowi on więc władzy samej w sobie, a już na pewno nie takiej, która stałaby ponad pozostałymi (wedle zasady trójpodziału) władzami – wykonawczą i sądowniczą.
Umocowanie władzy sądowniczej w systemie prawnym państwa demokratycznego służy przestrzeganiu prawa nie tylko przez jego obywateli, ale również przez jego władzę – bez względu na jej rodzaj, szczebel czy kompetencje – oraz jej poszczególnych przedstawicieli. Jaka jest więc pozycja zwykłego obywatela względem państwa i obowiązującego w nim prawa, skoro są one ignorowane przez władze najwyższe? Czy jak – jako obywatel – ukradnę, zabiję lub zgwałcę, będę musiał odbyć karę zasądzoną w wydanym na mnie wyroku? Czy też – wzorem obywatela Jarosława Kaczyńskiego i jego przybocznych – będę mógł wyrok ten totalnie zignorować, uznając go jedynie za opinię, i dalej robić swoje?
I jeszcze jedno… Obecna władza nie ma prawa swoich nielegalnych działań usprawiedliwiać wolą suwerena. Ten sam suweren bowiem opowiedział się w referendum za Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, którą postawił ponad tą i każdą inną władzę.
Co wolno Wojewodzie, to nie tobie…, “szlachcicu”
Przywilej łamania prawa nie jest przeznaczony dla “gorszego sortu”, gestapowców czy tych, którzy znajdują się – jak to “ojciec narodu” był łaskaw ostatnio wykrzyczeć – “poza Polską, poza polską kulturą!”. Tak więc, Drogi Obywatelu, jeżeli nie jesteś wiernym wyznawcą Prawa i Sprawiedliwości, to w oczach władzy i jej wiernych poddanych jesteś nikim, jesteś zerem, pasożytem i cuchnącym żebrakiem w przedsionku świątyni nowej państwowości, w obrębie której mogą znajdować się tylko bałwochwalcy władzy.
To ona bowiem jednoosobowo decyduje o tym, czy ktoś może być objęty prawem – zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym – lub znaleźć się poza nim. Warto w tym miejscu unaocznić różnicę pomiędzy pozytywnym oraz negatywnym wykluczeniem z prawa. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdy wyznawca władzy popełni przestępstwo i nie zostanie za nie ukarany, gdyż jest to obywatel tym razem “pierwszego sortu”. Na obywatela “drugiego sortu” natomiast – zgodnie z dobrze znaną wszystkim maksymą – zawsze znajdzie się paragraf.
W PRL-u, aby móc cokolwiek załatwić, trzeba było należeć do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Dzisiaj jest tak samo. I nie chodzi już tylko o obsadzanie różnych stanowisk w administracji i biznesie działaczami PiS-u, członkami ich rodzin i znajomymi. Nie dalej, jak wczoraj w jednej ze stacji telewizyjnych usłyszałem, że na kuratorów oświaty zostają mianowani dyrektorzy tych szkół, w których obchodzone są miesięcznice smoleńskie. Ten fakt każe mi się bać o to, jakim społeczeństwem będziemy za lat dziesięć. Bo choćby takie programy, jak “Rodzina 500+” nie zachęcają rodziców do tzw. edukacji pozaoficjalnej swoich pociech; raczej wygodniejsza jest dla nich zasada BMW – bierny, mierny, ale wierny. Homo sovieticus naszych czasów.
Z uwagi na powyższe, należy przypuszczać, że w Polsce za chwilę ważniejszy od prawa będzie kult jednostki i konformizm jednopartyjny. Ono samo będzie natomiast swoistym “kwiatkiem do kożucha”.
Komentarze