Po zdemolowaniu Trybunału Konstytucyjnego Prawo i Sprawiedliwość chce nam „układać” samorządy. Ogólne propozycje zmian mogą budzić entuzjazm nawet wśród części opozycji, jednak – jak to zwykle bywa – diabeł tkwi w szczegółach.
Kadencyjność wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast
Pomysł ograniczenia kadencji wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast ma swoje mocne i słabe strony. Rzeczywiście jest tak, iż w bardzo wielu gminach czy miastach władza wydaje się być nieusuwalna. Może to oczywiście wynikać z różnych układów, które tworzą się ponad głowami zwykłych mieszkańców samorządu – najczęściej na styku polityki i biznesu. Jednakże idea samorządu polega na tym, że decyzję o tym, kto ostatecznie ma rządzić wspólnotą lokalną powinni podejmować jej mieszkańcy, a nie władza centralna. Są przykładowo gminy, w których wybieranie wójta na kolejną kadencję jest przekleństwem, w innych zaś – błogosławieństwem.
Warto zatem, moim zdaniem, rozważyć pomysł czteroletniej przerwy po dwóch kadencjach, a następnie umożliwienie danej osobie ponownego ubiegania się o urząd, który już piastowała. Pozwoliłoby to bowiem na dokonanie oceny przez społeczność lokalną nowej władzy na tle poprzedniej, a w rezultacie podjęcie decyzji, która z nich jest lepsza bądź szukanie trzeciego wariantu.
Nie chodzi o dobro samorządów
W tym wszystkim nie chodzi jednak o dobro samorządów, lecz o ich całkowite przejęcie przez Prawo i Sprawiedliwość. Gdyby było inaczej, partia Kaczyńskiego proponowałaby wprowadzenie tychże zmian od 2022 roku, a nie – jak to ma w zamyśle – już przy okazji przyszłorocznych wyborów.
Główną bolączką samorządu terytorialnego nie jest to, że mamy wójtów i burmistrzów sprawujących swoje funkcje przez kilka kadencji z rzędu, tylko nadmierna kumulacja władzy w rękach jednej osoby – uważa były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Jerzy Stępień, cytowany przez portal Newsweek.pl.
Prawo nigdy nie powinno działać wstecz
Ogromne zastrzeżenia budzi też fakt, iż Jarosław Kaczyński chce, aby zasada ograniczająca długość sprawowania władzy miała także zastosowanie do poprzednich kadencji. Prawo jednak nie może działać wstecz. Wiedzą o tym doskonale nie tylko konstytucjonaliści, ale także niektórzy członkowie obecnego rządu.
Jak jednak powszechnie wiadomo, prawo dla Jarosława Kaczyńskiego jest jedynie narzędziem sprawowania władzy, nie zaś jej regulatorem.
Prawdziwy koniec samorządów ma nastąpić w powiatach
Gwoździem do trumny samorządu terytorialnego w Polsce może okazać się pomysł rezygnacji z wybierania starostów przez rady powiatów, których miałby mianować minister spraw wewnętrznych i administracji lub bezpośrednio premier. Oznacza to centralizację władzy na szczeblu powiatowym, czyli jego faktyczną likwidację.
Chodzi ponownie o to, żeby w Polsce poza władzą PiS i z jej nadania nie funkcjonowały żadne samoistne, niezależne podmioty polityczne, gospodarcze i społeczne. Ta sekto-partia chce kontrolować wszystko: sądownictwo, samorządy, media, podmioty gospodarcze, organizacje pozarządowe, a na samym końcu – każdego z nas z osobna.
Foto: Flickr.com
Komentarze