Niezależnie dostępni – któż z nas by tego nie chciał? Wiem, że ta fraza może budzić pewne zdziwienie, nawet zastrzeżenia. Mam jednak nadzieję, że im bardziej się zagłębimy w tę część powieści #wKołoŻycia, tym bardziej wszystko będzie dla nas jasne.
Poprzednio: Wyuzdane namiętności, które nie do końca bywają szczere
Wszyscy przecież mamy prawo do niezależnego życia. Dotyczy to również osób z niepełnosprawnościami, ale to właśnie w ich przypadku stwierdzenie to, choć tak jednoznaczne i zupełnie oczywiste, za każdym razem, na każdym kroku i w niemal w każdej sytuacji musi być nadal podkreślane. Jednym z kluczowych warunków niezależnego życia osób z niepełnosprawnościami jest dostępność. Jest ona na tyle istotna, że stanowią o niej najważniejsze akty prawa międzynarodowego i krajowego. Dziewiąty artykuł Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami, Europejski Akt o Dostępności czy powstające na jego podstawie ustawy są najlepszym tego przykładem.
Według Konwencji państwo musi zapewnić osobom z niepełnosprawnościami dostęp do budynków, dróg, transportu oraz innych urządzeń wewnętrznych i zewnętrznych – co obejmuje też szkoły, mieszkania, instytucje zapewniające opiekę medyczną oraz miejsca pracy. Osoby te muszą mieć także pełne prawo (nie tylko w teorii, ale przede wszystkim w praktyce, która przekłada się na jakość naszego codziennego życia) do informacji, komunikacji oraz innych usług – w tym usług elektronicznych i służb ratowniczych.
Ale któż z nas nie przekonał się niejednokrotnie o tym, że teoria teorią, a w praktyce różnie bywa? Chyba wszyscy tego doświadczamy. Przynajmniej ja nie znam nikogo, kto stwierdziłby coś zupełnie odwrotnego.
Niezależnie dostępni – projekt zalany alkoholem i beztroskim seksem
Nikodem, Wiktor i Leon, o czym wiemy z drugiej części naszej powieści, są uczestnikami projektu, w którym głównym zadaniem jest wspólne zwiedzenie pięciu wybranych przez siebie państw i ocenienie ich dostępności pod kątem potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Ich obowiązkiem będzie dokonanie analizy poszczególnych dziedzin życia społecznego – takich, jak prawo, infrastruktura, transport, edukacja, jak też świadczenie usług – i porównanie ich z warunkami, jakie panują na krajowym podwórku.
Problem polega jednak na tym, że libacje alkoholowo-seksualne (a tyczy to się głównie, jeśli nie wyłącznie, Nikodema i Wiktora) woleli oni przełożyć w ostatnich tygodniach nad intensywne prace, których wymagała od nich pierwsza faza projektu. Czas gonił, a efektów nie było widać nawet na najbardziej oddalonym horyzoncie.
Po tym, jak dzięki pomocy Malwiny Wiktor wziął kąpiel pod prysznicem, w jego mieszkaniu pojawił się Leon. Był wściekły jak stado os. Nikt z obecnych nigdy nie widział go jeszcze w takim stanie. Jak nie on, w ogóle się nie hamował i nie przebierał w słowach:
– Czy wam marycha i wóda do reszty mózgi powypalały?! – zaczął wrzeszczeć od progu.
– A to nie? – wtrąciła się Malwina. – Tam już nawet jako takiego popiołu nie ma – dodała natychmiast, wyraźnie zadowolona z siebie.
Tym razem nikt nie zwrócił na nią uwagi, a rozwścieczony Leon krzyczał dalej:
– Przez Wasze, pożal się boże orgie, stracimy za chwilę cały projekt!
– Do orgii trzeba mieć jeszcze odpowiednie zasoby – wtrąciła się ponownie do rozmowy Malwina, która i tym razem nie mogła odmówić sobie złośliwego komentarza pod adresem tych dwóch gagatków. Nikodem i Wiktor spojrzeli na siebie i jakby telepatycznie, bez użycia nawet jednego słowa, doszli do wniosku, że nie będą wchodzić w polemikę z asystentką. Wiedzieli bowiem, że prawdziwą batalię muszą stoczyć tym razem z własnym przyjacielem.
– Ależ Leosiu – zaczął w swoim stylu Nikodem. – po co te nerwy? Przecież za chwilkę wszystko ładnie, ślicznie ogarniemy i będzie cacy.
– Nikodemie, do ciężkiej cholery! – odpowiedział mu zirytowany informatyk. – W pierwszej fazie projektu mieliśmy przedstawić podstawę prawną, specyfikację techniczną i opis aplikacji, które zagwarantują dostępność osobom z niepełnosprawnościami. Ile tego mamy? Zaledwie to drugie, gdyż ja w przeciwieństwie do was, zamiast chlać, jarać i ruchać na lewo i prawo, zapierdalałem, jak dziki osioł!
– I tu się mylisz, drogi przyjacielu – odparł z dziką satysfakcją w oczach nasz mecenas. – Podstawa prawna dotycząca wprowadzenia aplikacji na Międzynarodowy Rynek Produktów i Usług Dostępnych jest już dawno gotowa. Co do kropeczki, co do przeciniunia…
– Ciekawe kiedy to zrobiłeś – odezwał się Wiktor.
– Ja? – spytał zaskoczony Nikodem. – Wiktorze, a od czego jest sztuczna inteligencja?
– Jak tak patrzę na was dwóch, to stwierdzam, że od chlania, jarania i ruchania – stwierdziła Malwina, zwracając się do uczestników ostatniej libacji.
– Jak Ty, Wiktorze, to wszystko wytrzymujesz? – zwrócił się do kolegi Nikodem. – Przecież to jest gorsze od dwudziestoletniego małżeństwa.
– Akurat to wam obojgu zdecydowanie nie grozi – odgryzła się szybko kobieta.
Gospodarz tego spotkania postanowił jednak nie ciągnąć dalej tej rozmowy. Westchnął tylko głęboko i zwrócił się do mecenasa:
– Chcesz powiedzieć, że AI odwaliła za ciebie całą robotę?
– Nie całą – odpowiedział Nikodem – w końcu nikt i nic nie jest w stanie zastąpić mistrza i poety w swoim fachu.
Martyna, gdy to usłyszała, nieomal nie zakrztusiła się żelkiem, nikt z obecnych zdał się jednak tego nie zauważyć. Zaniepokojony Wiktor nie dawał jednak za wygraną.
– Dobra, jeśli nawet zmieniłeś kilka rzeczy i dodałeś swoje elementy do tej “układanki”, to Warhziuka i tak się zorientuje, że to jest “lewe”, nie mówiąc już o systemach antyplagiatowch, których używają na uczelni.
– Owszem, może tak być – przyznał Nikodem – ale wcale nie musi. Wystarczy, że Leon zmieni od pięciu do ośmiu zapisów w kodzie źródłowym naszego dokumentu.
Moralność albo przetrwanie
– Ale to przecież jest nielegalnie! – oburzył się Leon.
– Póki co, nie zdążono uregulować tego prawnie – zauważył Nikodem. – A co nie jest zabronione…
– To jest dozwolone – dodał Wiktor.
– Wy nie mówicie tego na poważnie – odezwał się ponownie zdenerwowanym tonem informatyk. – Przecież to jest niemoralne!
– A czy moralnym będzie to, jeżeli stracimy dużą kasę, prestiż i nasze pozycje zawodowe? – spytał ze spokojem Nikodem.
– Obawiam się, że nie mamy wyjścia, Leonie – przyznał prawnikowi rację Wiktor, na co odpowiedź jego kolegi była następująca:
– Nie byłoby takiej konieczności, gdybyście skupili się na pracy, a nie na…
– Chlaniu, jaraniu i ruchaniu – dodała pośpiesznie Malwina.
– Przypominam ci, Leosiu, że także brałeś w tym udział – zauważył z szerokim uśmiechem na ustach Nikodem.
– Znaj proporcje – odgryzł mu się informatyk.
– Porównywanie procy do czołgu – poparła go natychmiast asystentka Wiktora.
Sam Wiktor natomiast głęboko się zamyślił i po dłuższej chwili zwrócił się do przyjaciela:
– Ja także, Leonie, nie jestem entuzjastą tego pomysłu. Czasami jednak musimy wybierać mniejsze zło. Wiem, że to ja i Nikodem zawaliliśmy sprawę, a ty obrywasz teraz rykoszetem. Obiecuję jednak, że ci to wynagrodzimy. Prawda, Nikodemie?
– Po dwadzieścia procent z naszego honorarium dla ciebie i od tej pory zapierdalamy jak woły – zaproponował prawnik.
– Dla mnie bomba – ucieszył się gospodarz domu.
– Sam już, cholera jasna, nie wiem – wahał się przez dłuższy czas adresat propozycji.
– Bierz, jak dają – zareagowało żywo Malwina.– Niech w końcu zapłacą za swoje frajerstwo.
– Jeżeli to się kiedykolwiek wyda…– powiedział jakby do siebie pogrążony w myślach informatyk.
– Gwarantuję ci, że nigdy to nie nastąpi – zapewnił go ze szczerą powagą Nikodem.
Na dłuższy czas zapadła głęboka cisza. Wszyscy zdawali się rozmyślać nad czymś niesłychanie ważnym. Może nad tym, czym w obecnych czasach jest etyka. Czym właściwie jest moralność? Na co lepiej jest teraz stawiać – na tak zwany interes publiczny, czy na pomyślność – swoją i swoich najbliższych. Życie stawia nas czasami przed arcytrudnymi wyborami – i w takiej sytuacji znalazł się teraz Leon.
– Pierwszy i ostatni raz postawiliście mnie w takiej sytuacji – powiedział już spokojnie Leon. – Jeszcze jeden taki numer i się wycofuję. A wiemy doskonale, że rezygnacja jednego z nas oznacza automatyczne wyeliminowanie całego zespołu.
Jak się wydaje, argument ten skutecznie trafił do Wiktora i Nikodema. Cała trójka od razu zabrała się do pracy. Leon zabrał się za kodowanie, Wiktor tworzył potrzebny opis, natomiast Nikodem na wszelki wypadek raz jeszcze sprawdził to, co wykonała za niego AI. Po pięciu godzinach wszystko było już gotowe. Projekt można było wysłać do profesora Warhziuki, co Nikodem niechybnie uczynił.
Minęło kilka godzin. Atmosfera wydawała się być spokojna, dało się jednak wyczuć pewną nerwowość, może nawet niepokój. Nawet jeśli ciszę tę przerywały sporadyczne rozmowy, tak naprawdę dotyczyły one niczego. Gdy zadzwonił telefon Nikodema, wszyscy, łącznie z Malwiną, znieruchomieli.
– Moje ustanowienie, panie profesorze – przywitał rozmówcę prawnik i od razu włączył opcję głośnomówiącą, żeby wszyscy mogli słyszeć całą rozmowę.
– Kochany panie doktorze – zaczął wesoło profesor, co u wszystkich zgromadzonych w domu Wiktora wywołało ogromne zdziwienie. – Właśnie skończyłem analizę pierwszego etapu projektu, nad którym wszyscy trzej panowie pracujecie i muszę przyznać, że przerósł on moje najśmielsze oczekiwania – stwierdzenie to już całkowicie “wryło wszystkich w ziemię”. – Zrobiliście, panowie, kawał dobrej roboty. Gratuluję!
– Dziękuję ślicznie, panie profesorze – odpowiedział niemal nieprzytomny Nikodem. – Czy to oznacza, że możemy już myśleć o kolejnej fazie projektu? – zapytał nieśmiało.
– Kilka minut temu zleciłem przelew na jego realizację – odparł wesoło Warhziuka. – Najpóźniej jutro trafi on na panów wspólne konto.
Po zakończonej rozmowie telefonicznej wszyscy byli w ciężkim szoku. Znad przepaści zespół pracujący nad projektem Niezależnie dostępni niemal jednym skokiem znalazł się na podium. Jako pierwsza odezwała się oczywiście Malwina:
– Ja pierdolę! Nie wierzę w to, co się właśnie tutaj wydarzyło. Jednak powiedzenia mają swoją mądrość – głupi ma zawsze szczęście. A w tym przypadku głupota ma dwa imiona – Nikodem i Wiktor, bo (żeby było jasne) Ciebie, Leonie, o nic nie obwiniam. Ty w tej całej porąbanej historyjce jesteś wybawicielem – nie tylko tych dwóch jełopów, ale przede wszystkim całego waszego projektu.
– Ejże! – oburzył się Nikodem – ten genialny w swojej konstrukcji pomysł był przecież mój.
– Pojebany do granic możliwości przekręt, chciałeś powiedzieć – zgromiła go jedyna w tym towarzystwie kobieta.
– Czegoś tutaj nie rozumiem – odezwał się Wiktor. – Chwalisz Leona za coś, za co mnie i Nikodema najchętniej wysłałabyś do pierdla?
– Bo go do tego zmusiliście, pierwotniaki jedne!
– Raczej mu za to dopłaciliśmy – zauważył Nikodem – o co oczywiście nie mamy pretensji.
– Chuja mnie to obchodzi – warknęła asystentka – jest tak, jak ja mówię, a wasze opinie, percepcje, czy cholera wie co jeszcze, możecie wsadzić sobie w…
– Malwino… – przerwał jej na wpół błagalnym głosem Wiktor.
Do Nikodema jakby dopiero teraz wszystko dotarło. Klasnął głośno w dłonie i krzyknął wesoło:
– Mamy to!
W istocie – mieli to. Można rzec, że projekt Niezależnie dostępni został uratowany. Trochę przez fart, w dużej mierze przez oszustwo, ale któż będzie chciał rozliczać zwycięzców? Czy my wszyscy działamy zawsze i wszędzie według powszechnie przyjętych norm i zasad? Ile razy zdarzyło się nam zboczyć z obranego kursu na rzecz naszego i/lub naszych bliskich dobra? Życie jest zbiorem czasem bardziej, a czasem mniej moralnych dylematów, przed którymi nieustannie jesteśmy stawiani.
A o tym, przed jakimi dylematami staną jeszcze nie raz bohaterki i bohaterowie powieści #wKołoŻycia dowiecie się z jej kolejnych części. Wypatrujcie ich na Fanpage’u OpinioLogii – www.facebook.con/opiniologia oraz w innych mediach społecznościowych autora. 😉
Następnie: Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich
Grafika:
Niezależnie dostępni – #wKołoŻycia
Na zdjęciu (po lewej stronie) widzimy czarny owal imitujący koło, w nim czarny hasztag #wKołoŻycia, a pod nim ostrzeżenie 18+ – treść przeznaczona dla osób powyżej osiemnastego roku życia.
Po prawej stronie znajdują się natomiast następujące informacje:
Tytuł części powieści: Niezależnie dostępni
Autor: Wojciech Kaniuka
Logo OpinioLogia.pl na pomarańczowym tle
Autor grafiki: Wojciech Kaniuka
Opracowanie: Wojciech Kaniuka – OpinioLogia.pl
Komentarze