Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich – #wKołoŻycia

Możesz mnie wspomóc poprzez Fundację Avalon.

Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich - #wKołoŻycia

Spodobała Ci się OpinioLogia lub jej część? Poleć ją innym!

Kulawa samotność jest pewną odmianą uczucia, które przecież wszyscy doskonale znamy. Możemy mieć wokół siebie całe zastępy kochających i troszczących się o nas ludzi. Być w najbardziej udanych związkach, czy też brylować na salonach lub/i parkietach jako tak zwane dusze towarzystwa. Ale możemy być także niekiedy kulturalnymi, powściągliwymi i nieco mniej charyzmatycznymi osobnikami, którzy nie odsłaniają zbyt wiele. Choć – i trzeba przyznać to zupełnie uczciwie – tym ostatnim najtrudniej jest dzisiaj o sympatię i zainteresowanie innych.

Reklamy

Nie ma w tych grupach istnień ludzkich ani jednej istoty, która choć trochę, chociaż raz w życiu nie poczułaby się samotną. Czasami jesteśmy samotnikami/samotnicami z wyboru. Nie każdy bowiem musi być zawsze zoon politiconzwierzęciem stadnym – jak chciał tego Arystoteles. Niektórzy w samotności się odnajdują, jest ona dla nich jedynym stanem, w którym mogą się w pełni realizować. Czy od razu należy ich uznawać za wyrzutków społecznych czy innych autsajderów? Wiem, że obydwa pojęcia są ze sobą tożsame, ale czy ich zestawienie nie stanowi pewnego doznania intelektualno-estetycznego w niniejszym tekście? 😉

Czasami życie zmusza nas do pewnego trybu, w którym je wiedziemy. Często próbujemy dokonać w nim pewnych zmian, które – tak dla nas, jak dla naszego otoczenia – bywają sporym wyzwaniem. A niekiedy wyzwanie to przeradza się wręcz w istną batalię, która trwa latami, jeśli nie dekadami.

Są ludzie na świecie, którzy swoją samotność odczuwają w sposób szczególny i na wielu różnych płaszczyznach. Możecie się ze mną zgadzać lub nie, ale za ludzi tych uważam osoby żyjące z różnymi rodzajami niepełnosprawności, choć – co oczywiste – nie wszystkie. W tej części naszej powieści chcę niejako namalować Wam (choć malarz ze mnie żaden) trzy obrazy samotności w kontekście niepełnosprawności.

Poprzednio: Niezależnie dostępni

Kulawa samotność Nikodema

Choć uznawany za playboya, amanta i wszędobylskiego towarzysza imprez wszelakich, to i Nikodem wpadał niejednokrotnie w szpony samotności. Był co prawda lekkoduchem, który niejednokrotnie zarywał swoje obowiązki zawodowe, ale jednak potrafił zawsze wyczuć pewne granice. Wiedział doskonale, że są sprawy, od których zależy nie tylko jego pozycja zawodowa, ale także ogólny status społeczno-towarzyski.

Wpadał przez to niejednokrotnie w wir pracy. A że zaległości, które nie były mu obce, nadciągały nagle – niczym niespodziewane trąby powietrzne – to potrafił w nie wpadać nawet na kilka długich tygodni. Musimy wszyscy uczciwie przyznać, że zarówno zawód radcy prawnego, jak i wakat wykładowcy akademickiego są niesłychanie czasochłonne i wymagające.

Być może to zmusza Nikodema do zabawy w uczucia. A może tak mu jest wygodniej? Nie sądzę… Nikodem jest mężczyzną o dwóch przeciwstawnych sobie naturach – człowieka, który chciałby zbudować poważny związek, a także zdobywcy, który wręcz kocha przykuwać uwagę coraz to nowych osób – szczególnie płci żeńskiej. Gdy próbujemy pogodzić ogień z wodą, ostatecznie tworzy się para wodna, która niesłychanie szybko się ulatnia. I tak samo było ze związkami, które próbował tworzyć nasz mecenas. Na początku była temperatura wrzenia, a później… No cóż – wszystko ulatywało.

Jeszcze bardziej ulotnym było życie uczuciowe Wiktora – o ile w jego przypadku o takowym możemy w ogóle mówić.

Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich - #wKołoŻycia

Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich – #wKołoŻycia

Wiktor i jego kulawa samotność

Z części naszej powieści zatytułowanej Kobieco-męskie odyseje Wiktora pamiętamy, że nasz politolog przeżył solidne zawirowania – zarówno jeżeli chodzi o relacje z kobietami, jak i ze swoją rodziną. Wiktor od pewnego czasu nie lubił zawierać większych, to jest bardziej zażyłych znajomości. Lubił trzymać ludzi na dystans, co dawało mu bardzo znaczną strefę komfortu.

Owszem, w sytuacjach stricte towarzyskich był miły, kulturalny, elokwentny. Dał się zapraszać do zainicjowanych już rozmów, jednak rzadko kiedy sam je inicjował. Głównym powodem była tutaj oczywiście niepełnosprawność mowy Wiktora, a także wspomniane już w tej powieści spastyczność i odruch Moro. Co prawda od paru lat stosował narzędzia do komunikacji alternatywnej (AAC), jednak pewne przyzwyczajenia z przeszłości nadal w nim pozostały. Wszystko wskazuje na to, że już na zawsze.

Wiktor z biegiem czasu swoją kulawą samotność odczuwał coraz bardziej – wprost proporcjonalnie do przemijających chwil. Oprócz niedługich przecież kontaktów z Leonem i Nikodemem, jego życie towarzyskie było niesłychanie ubogie. Zaliczyć można oczywiście do niego także interakcje między nim a jego asystentką i dwoma asystentami. Nie były one złe. Wręcz przeciwnie. Zahaczały nawet o relacje przyjacielskie, a już na pewno koleżeńskie. Wiktor cenił zawód asystenta osobistego osoby z niepełnosprawnością i w związku z tym starał się nie przekraczać pewnych granic. Było to spowodowane przede wszystkim chęcią okazania autentycznego szacunku ludziom, którzy wykonują dla niego tę ciężką i niesłychanie potrzebną pracę.

Samotność Wiktora miała niejedno oblicze. Od początku swojego życia był zależny od swoich najbliższych – przede wszystkim rodziców. Ich życie towarzyskie było jego życiem towarzyskim – i odwrotnie. Ich rozrywki były jego rozrywkami. Ale przeważnie to on musiał się dostosowywać. Lubił – z wzajemnością – znajomych rodziców. Z bliższą i dalszą rodziną relacje także miał poprawne. Żył jednak obok nich wszystkich – niejako ich życiem, dużo mniej własnym. Przypominało to wszystko jakąś protezę, która coraz bardziej go dusiła. Odetchnięcie (choćby chwilowe) pełną piersią od bardzo długiego czasu było jego prawdziwym marzeniem.

Kulawa samotność Wiktora to obraz pięknych kobiet przechadzających się letnimi popołudniami w zwiewnych sukienkach. Były dla niego pewnym odzwierciedleniem – symbolem czegoś, co dla niego jest nieosiągalne. Dokładnie to samo uczucie towarzyszyło mu, gdy spotykał całujące i przytulające się pary czy rodziców z małymi dziećmi. Uczucie samotności, przygnębienia, frustracji, a przede wszystkim uczucie bycia gorszym od innych.

Paradoksalnie miał szczęście, że żył w nieco bardziej wyzwolonych czasach. Dawniej tacy, jak on mogli jedynie pomarzyć o płatnym seksie. I choć byli gotowi przeznaczyć na ten cel całkiem niezłe sumy, to niesłychanie trudno było znaleźć chętnych do zawierania tego typu transakcji. Uznanie płatnego seksu za antidotum na samotność jest oczywiście dużym błędem. Bo choć przynosi chwilową ulgę, to później stan ten jeszcze bardziej się pogłębia. Aczkolwiek nawet chwilowa ulga jest człowiekowi co jakiś czas potrzebna.

Miał Wiktor w swoim życiu osobę (w zasadzie przyjaciółkę) niesłychanie bliską jego sercu. Nie jest wykluczonym, że być może poznamy ją w dalszych częściach powieści #wKołoŻycia.

Szczęśliwa i wcale nie taka kulawa samotność Leona

Czasami wręcz jej potrzebował. Bycie mężem, ojcem, fachowcem w swojej branży z jednej strony dawało mu maksimum szczęścia i stuprocentowego spełnienia, z drugiej zaś – pochłaniało go bez reszty, przez co nie miał chwili dla siebie i nie mógł skupić się wyłącznie na własnych potrzebach.

Samotność odczuwał przede wszystkim wtedy, gdy przytłaczał go nawał go obowiązków zawodowych, choć bardzo lubił swoją pracę. Samotnym czuł się wówczas, gdy Sylwia z Szymonem znikali od czasu do czasu na kilka dni – głównie po to, żeby mógł spokojnie popracować. Lubił ich codzienne rodzinne rytuały – wspólnego przyrządzania kolacji i spędzonych chwil podczas konsumpcji, kąpania małego i czytania mu bajek na dobranoc. Później udawało im się mieć kilka chwil tylko dla siebie.

Samotnym czuł się wtedy, gdy nie mógł podołać jakiemuś ważnemu zadaniu – zwłaszcza, gdy wiązało się ono z rolą męża i ojca. Radko kiedy zawodził na tym polu. Gdy jednak już mu takie sytuacje się przydarzały, niesłychanie to przeżywał. Zamykał się wówczas w sobie na kilka dni i nikt ani nic nie zdołało go wyrwać z tej otchłani samotności. Nawet starania Sylwii, która była przecież dla niego wszystkim, na niezbyt wiele się wtedy zdawały. Leon musiał sam powrócić do swojego szczęśliwego rodzinnego życia. I choć niekiedy trwało to zdecydowanie dłużej niż powinno, to nigdy nie zboczył z obranego przez siebie szlaku.

Jak zatem widzimy, kulawa samotność ma różne oblicza i wcielenia. Może dopaść ona każdą i każdego z nas – bez względu na nasz stan zdrowia, status społeczny i pełnione przez nas role, zawód, który wykonujemy etc.

Jak potoczą się dalsze losy bohaterek i bohaterów powieści #wKołoŻycia? Dowiecie się tego za czas jakiś. Obserwujcie uważnie Fanpage OpinioLogii – www.facebook.con/opiniologia, aby być powiadomioną/powiadomionym o ukazaniu się jej kolejnej części. 🙂


Grafika:

Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich – #wKołoŻycia

Na zdjęciu (po lewej stronie) widzimy czarny owal imitujący koło, w nim czarny hasztag #wKołoŻycia, a pod nim ostrzeżenie 18+ – treść przeznaczona dla osób powyżej osiemnastego roku życia.

Po prawej stronie znajdują się natomiast następujące informacje:

Tytuł części powieści: Kulawa samotność, która dotyczy nas wszystkich
Autor: Wojciech Kaniuka
Logo OpinioLogia.pl na pomarańczowym tle
Autor grafiki: Wojciech Kaniuka

Opracowanie: Wojciech Kaniuka – OpinioLogia.pl

Komentarze

Komentarze