Każdy reżim niedemokratyczny opiera się na propagandzie. Udowodnili to Jacek Kurski i Adam Bielan, gdy sklecili w TVP film o rzekomym puczu z 16 grudnia 2016 roku.
Bielan przekonał Kaczyńskiego do przyjęcia narracji o puczu, w sukurs czemu przybiegł Kurski ze skrojonym na tę okazję dokumentem, którego oficjalną autorką jest Ewa Świecińska, a kto tak naprawdę przy nim majstrował, to już nietrudno się domyśleć. Roman Polański to na pewno nie był, gdyż jego filmów “ojciec narodu” nie ogląda. Chyba…
Propagandowy przekaz, jaki niósł ze sobą film “Pucz” został podsycony przez awarię sygnału TVP, który miał miejsce 17 grudnia – w czasie, gdy z orędziem do zbolałego narodu zwróciła się pełniąca obowiązki premiera (lub premierzycy – jak to woli) Beata Szydło. Portal Onet.pl, który powołuje się na własne źródła, ustalił, że prezes telewizji (jakoby) publicznej nakazał wygłaszać “słuszną prawdę”, która jasno stwierdzała, iż problem z odbiorem sygnału telewizyjnego miało dwie trzecie Polek i Polaków. Rzecz straszna i niegodziwa, mogąca spowodować traumę wśród narodu, choć tak naprawdę – jak podają przedstawiciele EmiTela – dotyczyła ona jedynie 3,6 miliona potencjalnych widzów.
Jedynie słuszna pora emisji
15 stycznia br. o godz. 20:20 TVP 1 wyemitowała film “Pucz”. Pora nieprzypadkowa, gdyż właśnie wtedy odbywał się koncert Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – impreza i akcja społeczna, którą media publiczne po raz pierwszy od dwudziestu pięciu lat zbojkotowały i nie udzieliły jej wsparcia. Od taki sobie prezencik od Jacka Kurskiego na okrągły jubileusz. Biorąc pod uwagę obecną jakość kierowanej przez niego telewizji, chyba nawet trafiony.
Główną intencją “Puczu” było udowodnienie tezy o rzekomym zamiarze obalenia rządu przez PO i Nowoczesną, z którym obie partie miały nosić się już od chwili, gdy zostały ogłoszone wyniki wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Czyli, według autorów filmu, chęć ograniczenia przez PiS funkcjonowania mediów w Sejmie, protest w tej sprawie, bezpodstawne wykluczenie posła Szczerby przez marszałka Kuchcińskiego i dalsze tego implikacje zaplanowali Petru ze Schetyną…
A ja się dziwię co niektórym, że telenowele wenezuelskie oglądają.
Istota propagandy w reżimie niedemokratycznym
Propaganda jest kluczowym narzędziem w reżimach niedemokratycznych – mam tutaj głównie na myśli totalitaryzmy i autorytaryzmy, zarówno te minione jak i te współczesne. Nie zmieniła się jej istota czy narracja, a jedynie technika uprawiania, która – jak wszystko inne – musiała pójść z postępem cywilizacyjno-technicznym.
W propagandzie nie może być miejsca na niuanse oraz interpretacje. Musi ona budzić miłość albo nienawiść, a więc być krystalicznie pozytywna bądź krystalicznie negatywna. Żadne inne oceny, spostrzeżenia czy uwagi – zwłaszcza te wypośrodkowane – nie mogą tutaj wchodzić w grę.
W walce o władzę propaganda nazistowska wykorzystywała hałas, natomiast podczas jej sprawowania nastąpił monopol i eliminacja wszelkich możliwych rywali
Jak pisze W. Lacquer w książce “Faszyzm: wczoraj – dziś – jutro”, Wspólne dla propagandy nazistowskiej i faszystowskiej były ekstremalne hasła, tworzenie mitu Fiihrera („przywódca ma zawsze rację”), sugerowanie postawy agresywnej i wojowniczej oraz nieprzejednanej wrogości wobec każdego przeciwnika. (W. Lacquer, “Faszyzm: wczoraj – dziś – jutro”, Warszawa 1998, s. 96).
Propaganda faszystowska była uprawiana za pomocą środków komunikacji masowej, popularyzacji mitów politycznych, indoktrynacji w szkołach (przy okazji odsyłam do nowego programu nauczania minister Zalewskiej) oraz na zajęciach, które były organizowane po pracy.
Siła propagandy nie jest jednak odporna na czas. Wraz z jego upływem następuje jej słabnięcie, gdyż nie jest już ona tak atrakcyjna, jak na początku, ale przede wszystkim przegrywa w zderzeniu z rzeczywistością.
Powoduje to, iż w efekcie końcowym staje się ona karykaturą reżimu, który ją stworzył.
Foto: FreeImages.com
Komentarze