Hazardowa gra Polek i Polaków – tak bym chyba w największym skrócie skomentował wyniki wyborów parlamentarnych Anno Domini 2019.
Wyniki, których absolutnie podważyć się nie da. 61,74 proc. – tylu spośród nas uprawnionych wzięło udział w głosowaniu na posłów/posłanki i senatorów/senatorki. Jest to nasz ogromny sukces jako społeczeństwa obywatelskiego, jeżeli chodzi o udział w wyborach od 1989 roku.
Tamte wybory zmieniły całkowicie oblicze Polski, Europy i świata. Pomimo wielu różnych problemów, ruszyliśmy z miejsca i dotarliśmy bardzo daleko. Ruszyliśmy na Zachód ku wolności, tolerancji, otwartości i dobrobytowi. Głównym błędem, jaki wówczas został popełniony, jest niedostosowanie tempa biegu do wszystkich grup społecznych.
Zrodziło to gniew, niezadowolenie i frustrację wśród ludzi, którzy stali się łatwymi ofiarami demagogów i populistów.
Błędy zostały popełnione także i później. W okresie rozwoju gospodarczego – w tym także tzw. zielonej wyspy Donalda Tuska – Polska nie do końca umiejętnie dystrybuowała wzrost gospodarczy.
Hazardowa gra dobrobytem
Piszę to bardziej z pozycji obiektywnej niż subiektywnej. Nie jestem bowiem zwolennikiem nadmiernego rozdawnictwa. Pomoc społeczna (czy jak ktoś woli – socjalna) ze strony państwa na pewno powinna zapewnić minimum bytowe obywatelkom i obywatelom, którzy faktycznie tego potrzebują. Ale rozdawanie pieniędzy na lewo i prawo – wszędzie tam, gdzie można uzyskać poparcie polityczne (wyborcze) – z prawdziwą pomocą społeczną nie ma już nic wspólnego.
Powinna ona bowiem aktywizować społeczeństwo, a nie produkować leni i cwaniaków, którzy żyją z ciężkiej pracy innych. Jasnym jest, że mamy tutaj do czynienia z korupcją socjalno-polityczną, o której pisałem w lipcu 2018 roku.
Gra pozorów
Jest to typowa hazardowa gra. Gra pozorów, którą uprawia z nami PiS. Stworzenie pozorów, że władza coś daje od siebie, jak widać, jest najlepszym sposobem na jej utrzymanie. Otóż władza nie daje nic od siebie. Daje od nas.
Problem w tym, że nie tylko daje, ale przede wszystkim bierze dla samej siebie – swoich przedstawicieli, ich grona i ludzi, z którymi robi się interesy. Bierze od nas wszystkich – w postaci wzrastających cen i podatków. A wzrost ów będzie postępował coraz bardziej.
Aż do momentu, gdy wzbudzi on niezadowolenie tych, którzy dzisiaj są szczęśliwi. I tutaj potrzebne byłoby demokratyczne państwo prawa – z prawem do protestów, niezależnych i sprawiedliwych procesów sądowych i wieloma innymi, jakże niesłychanie istotnymi, prawami włącznie.
Hazardowa gra demokratycznym państwem prawa i naszymi wolnościami
Polki i Polacy zagrali va bank ponownie powierzając Polskę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wiedzieli jednak doskonale co robią. Wolności tutaj nie będzie. Podmiotowości też absolutnie żadnej.
Mówił o tym jasno prezes PiS w kampanii wyborczej, gdy wspominał o nowych elitach gospodarczych. O ściganiu elit kulturalnych, które – jego zdaniem – źle służą Polsce. A przecież to było widać w ciągu minionych czterech lat, które upłynęły pod znakiem pogardy i poniżania określonych grup społecznych – chociażby osób z niepełnosprawnościami.
Trzymano je na podłogach korytarza sejmowego bez dostępu do toalet i wind. Kazano nie przeszkadzać i posłusznie głosować na partię władzy. Podczas kampanii wyborczej dano dodatkowe 500 złotych, o które środowiska te się upominały w tamtym roku.
Pierwsi Polacy stracą 500 plus dla niepełnosprawnych już w marcu 2020, a kolejni w następnych latach – zauważa na swoich łamach Gazeta Wyborcza.
Cytat pochodzi z artykułu, który na swojej stronie internetowej opublikował Express Ilustrowany.
Zawłaszczanie naszej wolności – czyli ciemnogród zamiast rzetelnej edukacji
Będą tracić też inni. I tutaj należy zacytować Jarosława Kaczyńskiego, który w niedzielny wieczór wyborczy powiedział wprost: otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej.
Co to znaczy?
Całkowite zawłaszczanie naszego życia. Naszych praw do miłości, wolności, edukacji – w tym seksualnej, która jest tak niesłychanie ważna.
W momencie, gdy piszę ten felieton PiS przegłosował ustawę o zakazie edukacji seksualnej. Każdy, kto wątpi w jej istotę, niech przeczyta książkę Moniki Rozmysłowicz.
Rozgrzejmy zmysły… Moniki Rozmysłowicz jako estyma miłości – moja recenzja tej wspaniałej książki na Blogu Fundacji Zdrowie Jest Najważniejsze.
Zamierza się karać za edukację seksualną. Banda ograniczonych intelektualnie ludzi, inspirowana pedofilami w sutannach, chce ograniczać wiedzę wśród młodych ludzi, która ma ich chronić przed gwałtami, przedwczesnymi – patologicznymi ciążami, wykorzystywaniem seksualnym i pedofilią.
A może o ochronę części pedofilów właśnie tutaj chodzi? Może właśnie chodzi o to, żeby nie mówić nikomu?
Projekt zamierza rozszerzyć m.in. penalizację o „pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej” w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”.
Takie przestępstwo zagrożone miałoby być karą do 3 lat więzienia. Z brzmienia samego projektu i z jego uzasadnienia wynika, że chodzi o edukację seksualną – pisze Dominika Stinicka na portalu OKO.press.
Hazardowa gra – czyli smutna i niewygodna prawda o nas samych

Automaty do gier Autor: Tomasz Sienicki Źródło: Wikipedia, wolna encyklopedia
To nie jest wina Kaczyńskiego, że zrobił z ludzi frajerów za ich własne pieniądze. Oni sami zrobili siebie frajerami.
Ale jak tu nie być frajerem, jeśli ma się słabo wykształconą podmiotowość obywatelską? Jak natomiast ona sama miałaby być wykształcona, skoro, zamiast rzetelnej edukacji, mamy wierzenia, mity, stereotypy i gusła?
To nie jest już kraj poczciwych ludzi, jak w swojej narracji kreuje Polskę Prawo i Sprawiedliwość. Owi poczciwi sprzedali Polskę Kaczyńskiemu, biskupom, Rydzykowi, Banasiowi, Paolo i im podobnym. Sprzedali wolność i godność – podmiotowość nie tylko swoją, ale i naszą.
Pomógł im w tym system przeliczania głosów na mandaty metodą d’Hondta, która premiuje zwycięzców, a w efekcie – oczywiście w pewnym sensie – wypacza wolę wyborców.
Zabrakło też dobrego przywództwa i porywającej narracji po stronie Koalicji Obywatelskiej – największego bloku opozycyjnego. Trzeba oczywiście uczciwie przyznać, że przy tak ogromnym zawłaszczeniu państwa przez PiS (w tym skorumpowanej części społeczeństwa) walka była oczywiście nierówna – a w zasadzie nieuczciwa.
Trzeba było jednak narzucić szybsze tempo i żwawszą narrację. Opozycja – moim zdaniem – głównie reagowała na posunięcia władzy.
Piszę to dziś z wielkim smutkiem. A jest tak z dwóch powodów. Koalicja Obywatelska jest mi najbliższa ideowo, natomiast jej wizja Polski zgodna z moją. Drugi powód jest taki, że w tym roku w moim okręgu wyborczym do Sejmu startowała osoba, co do zasług i kompetencji nie mam najmniejszych wątpliwości. Żałuję ogromnie, że Pani Bernadeta Hordejuk nie zdobyła mandatu w tych wyborach, choć jednocześnie gratuluję Jej świetnej kampanii wyborczej i mam ogromny szacunek za ogromną pracę, jaką ta Pani wykonuje na rzecz społeczeństwa – społeczności lokalnej i zwykłych ludzi.
Brak prawdziwego przywództwa po stronie opozycji
Uważam, że – jednak mimo wszystko – Grzegorz Schetyna grał za bardzo na siebie w tych wyborach. Na listach powinien umieścić ludzi, którzy wykazaliby się ogromną charyzmą, energią, determinacją, a nie tylko lojalnością wobec niego samego.
Koalicja ta powinna być oparta na większym dialogu, współpracy i konsensusie. To nie powinno być narzucanie woli przez najsilniejszego.
Brak skonkretyzowanej wizji i jasno narzuconej narracji – oto główny zarzut, który dziś stawiam Grzegorzowi Schetynie. Jest on politykiem sprawnym w zarządzaniu, ale nie posiada charyzmy przywódcy. A ta w polityce jest po prostu niezbędna.
Pomysł z wysunięciem kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na stanowisko premiera był dobry. Żeby posunięcie to było jednak skuteczne, należało się na nie zdecydować na początku kampanii wyborczej, a nie na jej końcu.
Tej formacji, jak i całej prodemokratycznej opozycji, trzeba nowego, charyzmatycznego i wizjonerskiego przywództwa. Osoby młodej, ale i doświadczonej jednocześnie. W środowisku KO widziałbym w tej roli Joannę Muchę, Barbarę Nowacką, Bartosza Arłukowicza, Sławomira Nitrasa czy Krzysztofa Brejzę. Kogoś, kto nakreśli wizję, narzuci narrację i pociągnie za sobą tłumy.
Nieustanne narzekanie, że nie ma dzisiaj takich osób jest dla mnie równoznaczne z kapitulacją przed zagładą, jaką szykuje nam PiS.
Ale frekwencja wyborcza i wyniki wyborów wskazują nam jednoznacznie, że winna temu jest także znaczna część społeczeństwa, której podmiotowość (świadomość) obywatelska nadal bardzo kuleje, a wiedza ekonomiczna pozostawia wciąż bardzo wiele do życzenia.
Nie można też niczego tłumaczyć systemem d’Hondta, który w Polsce – poza wyborami w 1991 i 2001 roku – jest stosowany cały czas.
I co dalej?
Hazardowa gra Polek i Polaków z Jarosławem Kaczyńskim będzie dla nas tragiczna. Jak bardzo? Zobaczymy. Nie oddawajmy jednak niczego bez walki. Walczmy o prawa, wolność i godność – naszą i innych.
Ale nie róbmy tego na ulicy – niechaj będzie ona zupełną ostatecznością. Nam potrzebna jest dzisiaj pozytywistyczna praca u podstaw – w organizacjach pozarządowych jak na terenie naszych małych ojczyzn.
Gdy będą chcieli nam coś odebrać, brońmy tego głośno i zaciekle – razem i wszelkimi metodami. Walczmy też o to, czego nie mamy, a co nam się po prostu należy. Brońmy wartości, które są naszym sacrum, bo nikt nie ma prawa ich deptać. Działajmy wspólnie i każdy z osobna – tak, jak potrafimy najlepiej.
Zgadzacie się ze mną?
Zapraszam na Fanpage OpinioLogii – www.facebook.com/opiniologia i na grupę Co tam, Panie, w polityce?.
Źródła:
Foto:
Hazardowa gra
Automaty do gier
Autor: Tomasz Sienicki
Źródło: Wikipedia, wolna encyklopedia
Komentarze