W historii dziejów państwowości mamy do czynienia z wieloma ustrojami politycznymi. Myślę, że takie najbardziej rozpowszechnione to: tyrania, totalitaryzm, autorytaryzm i demokracja, która przy bardzo długim katalogu wad jest ustrojem najbardziej optymalnym.
Współczesna demokracja to przede wszystkim parlamentarny system rządów (z wieloma wariacjami), oparty na rządach prawa, a więc zasadzie legalizmu, która stwierdza jasno, że każda władza (niezależnie od jej rodzaju i szczebla) musi zawsze funkcjonować na podstawie prawa i w granicach prawa. Wynika z tego, iż bez względu na światopogląd danej, w tym aktualnie rządzącej, opcji politycznej prawo musi stać wyżej ponad innymi wartościami. Dlatego, aby zasada legalizmu mogła być przestrzegana, konieczne jest przyjęcie innych zasad, takich jak: zasada formalizmu, zasada zachowania procedury postępowania administracyjnego, zasada wyższości norm prawa nad normami politycznymi, zasada wyższości norm prawa nad normami obyczajowymi oraz zasada wyższości norm prawa nad normami światopoglądowymi.
To, że norma prawna stoi wyżej nad każdą inną normą gwarantuje nam istnienie niejako „drugiej nogi” współczesnej demokracji, za którą uważam społeczeństwo obywatelskie. Stanowi ono sieć dobrowolnych powiązań, w które wchodzą obywatele dla realizacji swoich interesów lub uzyskania poparcia dla wyznawanych przez siebie idei. Powiązania te zachodzą niezależnie od państwa, mogą przyczyniać się do oddziaływania na nie lub być wykorzystane do działań od niego niezależnych i nieobliczonych na to, że wywołują jakieś posunięcia władz państwowych. Społeczeństwo obywatelskie jest sferą niewymuszonej aktywności ludzi, która może być traktowana jako narzędzie zmiany społecznej. Mamy więc tutaj do czynienia z aktywnością związaną z określonymi cnotami publicznymi, takimi jak indywidualna wolność, tolerancja, zaufanie, poczucie przynależności do wspólnoty i odpowiedzialność za dobro wspólne.
Tolerancja jako trudny warunek istnienia demokracji i zagrożenie dla niej
Jak wynika z powyższego, jednym z warunków istnienia współczesnej demokracji jest tolerancja. Oznacza ona w ogromnym skrócie nasze przyzwolenie dla poglądów, zachowań i działań inne niż nasze.
Pytanie, które jest kluczowe dla niniejszego wpisu brzmi następująco: czy, a właściwie do jakiego stopnia powinno się tolerować poglądy zachowania i działania, które dla demokracji są zagrożeniem? Sztandarowym przykładem są dla mnie Niemcy z lat 30. XX w. Pomijam genezę dojścia do władzy Hitlera. Dużo ważniejszy jest dla mnie fakt, że została ona zdobyta na zasadach demokracji, a zarazem oznaczała jej faktyczny koniec. Nie jest moją rolą w tym momencie przedstawianie Hitlera jako największego zbrodniarza, którym był bez wątpienia. Ważne jest dla mnie to, iż demokracja, która wyniosła go do władzy została przez niego zlikwidowana.
Ma to także miejsce współcześnie. Putin w Rosji, Orban na Węgrzech, Łukaszenka na Białorusi czy Erdoğan w Turcji. Praktycznie taka sama sytuacja, w której stopniowo likwidowana jest demokracja w wyniku legalnie i uczciwie przeprowadzonych wyborów ma miejsce także w Polsce. Rożnica polega jedynie na tym, że jej główny likwidator jako faktyczny przywódca robi to z tylnego siedzenia. Wyżej wymienieni politycy mogą kiedyś zostać pociągnięci do formalnej odpowiedzialności za swoje czyny. W przypadku Jarosława Kaczyńskiego będzie to raczej. a nawet na pewno niemożliwe.
Z uwagi na powyższe, uważam, że współczesna demokracja tak jak musi tolerować swoich wrogów, tak samo nie powinna ich nigdy dopuszczać do władzy. Tolerancja też ma bowiem swoje granice.
Komentarze