Podczas uroczystości pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka” Andrzej Duda wygłosił przemówienie nacechowane hipokryzją pokrytą wystudiowanymi emocjami. Dwa z kilku zmitologizowanych „faktów”, które łaskaw był wygłosić zasługuje na krótką polemikę.
„Tak, to państwo polskie po 27 latach […] odzyskuje wreszcie godność” – stwierdził Duda.
Czyli w latach 2005-2007, a jeszcze wcześniej w latach 90. XX w., kiedy to współrządzili, a następnie rządzili bracia Kaczyńscy, Polska była państwem niegodnym? Aczkolwiek, jak sobie przypomnę „festiwal Ziobro & Kamiński”, popisy rządowe Jarosława Kaczyńskiego (choćby „małe internowanie” pielęgniarek i wiele innych „atrakcji”), czy nawet prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, która – najdelikatniej rzecz ujmując – najwyższych not nie miała, to faktycznie Pierwszy Notariusz RP sporo racji ma.
„Chciałem podziękować młodzieży, harcerzom, strzelcom. Wszystkim tym, którzy przez lata o Żołnierzach Niezłomnych pamiętają. także środowiskom kibiców. Oni też pamiętają. Nie daliście ich wymazać, choć próbowano to zrobić, dobrze o tym wiecie, także w ciągu ostatnich 27 lat” – kontynuował Duda.
Wygląda na to, że w Polsce po 1989 roku nie było elit, a jedyną chlubą intelektualną narodu są kibice (do których absolutnie nic nie mam), a niejednokrotnie kibole. Panie Andrzeju, a pan Jarosław to elita czy kibol? Sądzę, że jako „kulawy politolog” mam prawo spytać. A jeśli go nie mam, to wkrótce się o tym dowiem.
Wstyd mi pisać cokolwiek więcej…
Foto: Flickr.com.